Bogusław Linda

Bogusław Linda
Bogusław Linda

Zbigniew Zamachowski

Zbigniew Zamachowski
Zbigniew Zamachowski jako Mumin

sobota, 29 stycznia 2011

Część pierwsza


WNĘTRZE. klasa szkolna. dzień.
Trwa lekcja historii. Nauczyciel, Marian ksywka Mumin, po czterdziestce, pokazuje wskaźnikiem coś na mapie. Prawie nikt nie słucha co on mówi i robi. DZWONEK.

mumin
(przekrzykuje gwar)
Na jutro musicie znać granice rozbiorów. Będę pytał!



Ktoś się zaśmiał, ktoś beknął. Na tablicy, za mapą nabazgrany napis: "mumin męda"(z błędem i z małej litery). Mumin wyciera to gąbką. Do klasy wchodzi energicznie DYREKTORKA.


DYREKTORKA
Wie pan że dziś o 17 rada jest?

MUMIN
Tak.

DYREKTORKA
I co pytał się już pan po innych szkołach w sprawie pracy?
MUMIN
(podniesionym głosem)
Nie. A co,to już ostateczna decyzja?

DYREKTORKA
Dobrze pan wie. Niż idzie. Redukcje, relokacje...Poza tym ma pan duże problemy z dyscyplinowaniem uczniów.


Mumin patrzy za nią z kwaśną miną jak odchodzi.
DYREKTORKA
(rzuca za plecami)
Do zobaczenia.

PLENER.ulica.dzień.
Sklep-budka warzywno-owocowa z zapleczem z tyłu. MARIA, po trzydziestce, za ladą. Mumin idzie z pochyloną głową.
maria
(uśmiechnięta)
Panie Marianie, może jabłko?

MUMIN
(zaskoczony)
A tak, dziękuję pani Mario. Ile?

Podaje jabłko. Mumin je bierze, Maria lekko dotyka i przytrzymuje jego palec uśmiechając się. Mumin robi się czerwony.
MARIA
Ha ha, nic. I--Mario--po prostu. Co tam u pana?
Mumin gryzie jabłko.
MUMIN
   (jedząc)
Zwalniają. Trochę kwaśne to jabłko.

MARIA
Taki gatunek...Takie czasy. Znajdzie pan coś. A przy okazji, nie wpadłby pan do mnie kran naprawić? Byłoby miło.

MUMIN
Wie pani, że mam dwie lewe ręce.

MARIA
Ale do tego nie tylko ręce przecież potrzebne.

Uszy Mumina purpurowieją.
MUMIN
Zadzwonię jak znajdę czas.


PLENER.Plac zabaw.dzień.
Trzy młode dziewczynki (około 12 lat) w kolorowych sukienkach  huśtają się i śmieją. Przy siatce okalającej stoi MĘŻCZYZNA o wyglądzie złomiarza i coś mówi SZCZERZĄC się do nich a one głośno chichotają. Mumin siedzi na ławce i zerka na nie znad tygodnika NIEDZIELA. Odkłada pismo, nadstawia ucha i obserwuje całą sytuację. Nagle patrzy na zegarek i szybko odchodzi.

WNĘTRZE.dom mumina.wieczór.
Mumin zamyka drzwi wejściowe i dociska je kolanem aż słychać klik. Przekręca zamek. Długi wąski korytarz: na podłodze opakowania po chipsach i batonach, skarpetki i zabawkami. Słychać kłótnię dziewczynki i chłopaka. W pokoju na końcu korytarza siedzi ŻONA; pochylona przed komputerem coś pisze. Mumin kładzie klucze. Robi długi wydech i zamyka oczy.

WNĘTRZE.łazienka.chwilę później.
Zaparowana łazienka; stosy niepranych ubrań leżą zwinięte w kule na podłodze oraz wiszą w bezładzie wokoło.Za naderwaną prysznicową zasłonką, w wannie, stoi odwrócony tyłem nagi Mumin i energicznie porusza ręką - onanizuje się. Cicho jęczy.
WALENIE PIĘŚCIĄ W DRZWI.
SYN
Tata wyłaź! Ja chcę wejść!
MUMIN
                                               (chrząka)
Już wychodzę!

WNĘTRZE.pokój.CHWILĘ PÓŹNIEJ.
Pokój zagracony jak łazienka i korytarz; przypadkowo dobrane meble, ubrania porozrzucane w nieładzie. Mumin podchodzi do żony ubranej w szlafrok i kładzie jej rękę na ramieniu.
MUMIN
Cześć kochanie. Jak minął dzień?

Żona wzdryga się. Pochyla ku ekranowi komputera.
Żona
Normalnie.
Mumin zdejmuje rękę.
MUMIN
To znaczy co?

ŻONA
Rozwydrzone gimnazjalne wyrostki doprowadzają mnie do szału. I jeszcze muszę te raporty pisać...

MUMIN
Potwierdzili moje zwolnienie. Dobrze, że ty ciągle masz etat.

ŻONA
Zacznij lepiej już coś szukać, bo potem będzie gorzej.


MUMIN
Jeszcze miesiąc został. Nie sądzisz że powinniśmy zrobić trochę porządku? Ten bałagan jest nie do zniesienia.

ŻONA
Mnie to nie rusza. Jak chcesz to rób coś z tym.

Mumin podnosi rękę za jej plecami jakby chciał coś powiedzieć lub uderzyć w powietrzu. Ręka zastyga, dłoń zaciska się w pięść.
MUMIN
(z naciskiem)
Czas trochę poważniej porozmawiać.

ŻONA
(jedząc ciastko i patrząc ciągle w ekran)
Mhm...Może w wakacje. A o czym? Remoncie?

MUMIN
(z napięciem w głosie)
Coś w tym rodzaju. Idziesz dziś ze mną na neokatechumenat? Nie było cię od miesiąca.

ŻONA
Nie widzisz że te zasrane raporty stukam od trzech dni i nie skończyłam?

MUMIN
Mogłabyś nie przeklinać? Uczysz się od tych głupków czy jak?

ŻONA
Przestań już co? Szykujesz się na ołtarze że tak pouczasz?


MUMIN
Taki przykład dajesz dzieciom?

ŻONA
One nie takie rzeczy mówią...

MUMIN
Wiem, ale MY mamy być lepsi i inni niż wszyscy.

ŻONA
  (z ironią)
Aha...Jasne.

wnętrze.kościół.wieczór.
Wierni śpiewają "Chwalcie łąki umajone". Mumin wchodzi do kościoła, żegna się wodą święconą, klęka i modli się w skupieniu.

wnętrze.kościół.wieczór.chwilę później.
Przed ołtarzem klęczy młody, przystojny KSIĄDZ JAN, a po jego obu stronach klęczą MINISTRANTKI. Długowłosa blondynka podaje księdzu kadzidło. Wierni i Mumin w milczeniu klęczą adorując. Ksiądz puszcza oko do blondynki, bierze kadzidło i kadzi ołtarz z monstrancją.

PLENER.PLAC przed kościołem.wieczór.później.
Ksiądz Jan stoi w sutannie szeroko uśmiechnięty; jego równe, białe zęby kontrastują ze świeżą oliwkową opalenizną. Wokół niego stoją nastolatki, wśród nich ministrantki; wszystkie przekomarzają się.
Mumin i stojąca obok STARA KOBIETA obserwują to.

STARA KOBIETA
Ładnego nam księdza dali prawda?

MUMIN
Taaa...Może przyciągnie młodzież do Boga.

STARA KOBIETA
Ale i chodzą słuchy że ma coś za uszami.

MUMIN
Z uszami?

STARA KOBIETA
ZA uszami, panie. Rwie panny podobno i nie wiadomo co jeszcze.

MUMIN
Eeetam. Ploty pani jakieś tu rozgaduje. To nie po katolicku.

STARA KOBIETA
Ktoś z jego starej parafii mówił to i ja mówię.

Podchodzi PROBOSZCZ i mówi księdzu coś na ucho. Uśmiech zastyga mu na twarzy. Ksiądz Jan przeciska się przez tłumek dziewczyn i podąża za proboszczem na plebanię.

WNĘTRZE.DOM PARAFIALNY.WIECZÓR.CHWILĘ PÓŹNIEJ.
Grupka dziesięcioosobowa o przekroju wiekowym 25-35 lat z przewagą kobiet na spotkaniu neokatechumenatu siedzi na krzesłach ustawionych w kręgu i słucha księdza Jana.


KSIĄDZ JAN
-- i słyszałem, że bardzo przywiązaliście się do księdza Marka. Ja niestety nie mam doświadczenia w prowadzeniu takiej wspólnoty jak wasza. Mam nadzieję że wybaczycie mi błędy i wspólnie uda nam się pogłębiać naszą wiarę i ją rozwijać.

MUMIN
W imieniu wspólnoty witam księdza i zapraszam do modlitwy.

Ksiądz Jan podaje każdemu rękę witając się. Ściska mocno dłoń Muminowi uśmiechając się. Mumin spostrzega u księdza mały, okrągły SYGNET z czarnym kamieniem na małym palcu prawej dłoni.
PLENER.przystanek tramwajowy.wieczór.później.
Mumin stoi z WERONIKĄ ze wspólnoty.
WERONIKa
--u mnie w szkole też zwalniają, nie masz co szukać.

MUMIN
To wychodzi że pójdę do łopaty.

WERONIKA
Jak masz rodzinę to nie wybrzydzasz tylko idziesz. A tak w ogóle to z żonką układa ci się lepiej?

MUMIN
  (krzywi się)
Pffff...Nie bardzo. Ale nie chce mi się o tym mówić. A ty masz już kogoś?


WERONIKA
  (z ironią)
Nie spotkałam jeszcze TEGO, więc nie. A może TY zechcesz, co? (śmiech)

Mumin spogląda na nią pytająco. Weronika robi krok do przodu, stając blisko twarzy Mumina.
WERONIKA
Mam wolne czwartki.
Weronika chucha mu w twarz.

WERONIKA
Malinowa. Lubisz?
Nadjeżdża pusty tramwaj i staje.

MUMIN
  (zmieszany)
Dwójka. Wsiadaj, bo ci zwieje.
WERONIKA
(śmieje się)
Tak jak ty?

Weronika wsiada, tramwaj odjeżdża. Mumin patrzy za nim aż znika mu z oczu.

PLENER.ulica.noc.chwilę później.
Mumin zauważa szybko idącego mężczyznę. Ubranego w spodnie khaki i bluzę z kapturem rozpoznaje po charakterystycznym kroku jako księdza Jana. Rusza za nim. Ksiądz co chwilę ogląda się za siebie. Kieruje się ku pobliskiemu dworcowi.


wnętrze.dworzec.NOC.
Ksiądz przechodzi przez hol dworca obok kas i kieruje się wprost na najdalszy peron. Mumin z bezpiecznej odległości obserwuje go idąc za nim.

PLENER.peron.noc.chwilę później.
Ksiądz szybko zeskakuje z peronu i długimi susami pokonuje dwa tory kierując się ku stojącym w niewielkiej oddali wagonom. Mumin rozgląda się niepewnie ale rusza jego śladem.

WNĘTRZE.pusty wagon towarowy.noc. chwilę później.
KSIĄDZ JAN
Psssst! Hej!

Ksiądz próbuje wejść do otwartego wagonu. W zaciemnionym kącie stoi postać niskiego wzrostu. Podchodzi do wejścia wagonu i podaje księdzu małą DŁOŃ z poobgryzanymi paznokciami. Ksiądz łapie ją i wchodzi do wagonu.
Cichodajka
Spóźniłeś się. Doliczam dychę.

KSIĄDZ JAN
Niech ci będzie. I tak chcę dziś dwa razy.

CICHODAJKA
Jak?

KSIĄDZ JAN
W buzię i w dupę.




CICHODAJKA
Dupa odpada. Mam sraczkę po takim chujowym żarciu.

KSIĄDZ JAN
No to w pizdu i po krzyku. Masz gumy?

CICHODAJKA
Nie. Dawaj stówę.


PLENER.rząd wagonów.noc.chwilę później.
Mumin idzie powoli wzdłuż rzędu wagonów i nasłuchuje. Ostrożnie stawia stopy; kamienie wokół toru utrudniają bezgłośny krok. Mumin słyszy sapanie. Zdejmuje buty i idzie w skarpetach. Buty wiąże sznurówkami i zarzuca na ramię. Przechodzi pod jednym z wagonów, by nie stać od strony wejścia.

KSIĄDZ JAN
      (głos)
Podejdź do wejścia. Chcę cię widzieć.

Mumin szuka szpary w wagonie aż znajduje niewielką. Widzi małą klęczącą postać wykonującą akt oralny na stojącym księdzu, z kapturem na głowie; ksiądz sapie i obejmuje ręką głowę dziewczyny. Gładzi ją prawą ręką. Mumin spostrzega błysk sygnetu od padającego światła księżyca w pełni.
KSIĄDZ JAN
     (jęczy)
O, tak córeczko.. .Teraz szybciej...Dobrze .Oooo!


Mumin odwraca wzrok i rozgląda się na boki. Z oddali słychać ujadanie psa. Patrzy przez szparę.
KSIĄDZ JAN
Na buzię, no już! Ach!

CICHODAJKA
   (krzyczy)
Kurwa, nie w oko, padre!

KSIĄDZ JAN
Zamknij się!

Odgłos ujadania jest coraz bliżej. Mumin nerwowo się rozgląda.
KSIĄDZ JAN
Łażą tu sokiści? Z psami?

CICHODAJKA
Rzadko. Daj jakąś chustkę.

KSIĄDZ JAN
Nie mam. To ja już spieprzam. Zadzwoń do mnie pojutrze.


Mumin ucieka na palcach w popłochu w kierunku odwrotnym z którego przyszedł; w kierunku budynków lokomotywowni.

PLENER.RZĄD WAGONÓW.NOC.CHWILĘ PÓŹNIEJ.
Ksiądz wyskakuje z wagonu.
CICHODAJKA
       (głos)
Daj dwie dychy na kartę to zadzwonię.

KSIĄDZ JAN
Dostałaś.


CICHODAJKA
      (głos)
Kurwa, ale nie za kartę.

Ksiądz sięga do kieszeni i daje banknot wyciągniętej z ciemności RĘCE.
CICHODAJKA
       (głos)
Narka.

Ksiądz oddala się ku dworcowi. Ujadanie psa słabnie.

PLENER.lokomotywownia.NOC.CHWILĘ PÓŹNIEJ.
Mumin idzie nerwowo w niezawiązanych butach w kierunku ogrodzenia z siatki, oglądając się za siebie. Siatka jest dość wysoka. Przetacza z wysiłkiem o metr duży kamień pod siatkę. Staje na niego. W tym momencie kątem oka widzi jak w odległości kilkunastu metrów biegnie ku niemu owczarek niemiecki, bez kagańca. Szybko łapie krawędź siatki raniąc sobie dłonie i podskakując na kamieniu ZAWIESZA SIĘ brzuchem na siatce. Pies łapie Mumina za but. Mumin próbuje go kopnąć i jednocześnie przerzucić ciężar ciała na drugą stronę. Siatka uwiera go w brzuch. Mumin chcąc kopnąć psa gubi but. Pies wściekle łapie zębami go za stopę. Ostatnimi siłami przerzuca nogę na drugą stronę i zwala się z jękiem w zarośla. Pysk psa UJADA centymetry od twarzy Mumina zza siatki. Mumin wstaje i wbiega z jednym butem w ciemne zarośla.

PLENER.postój taksówek.świt.
Mumin, pokrwawiony, wsiada do taksówki.

MUMIN
Na Zielną 12.

taksówkarz
A won mi z auta!

MUMIN
Co?

TAKSÓWKARZ
   (odwraca się)
Gówno! Won! Zabrudzisz mi auto, skurwysynu.

MUMIN
No, no bez takich tylko. Napad był na mnie.

Taksówkarz wysiada z auta, otwiera drzwi od strony pasażera i wywleka na chodnik Mumina.
MUMIN
Na policję pójdę...ty...gnido!
Mumin odchodzi człapiąc.
TAKSÓWKARZ
No już! Spierdalaj gnojku.

WNĘTRZE.DOM.rano.
Mumin zamyka drzwi od środka łazienki. Wchodzi do łazienki. Gorąca para wychodzi ze szpary pod drzwiami na korytarz. Z wnętrza dochodzą ciche JĘKI BÓLU z poranionych rąk, stopy i brzucha.

WNĘTRZE.DOM.RANO.
Mumin śpi w łóżku. Na pościeli widoczne ślady zaschniętej krwi. Dzieci i żona przyglądają się milcząco Muminowi.


ŻONA
Co ci się stało?

MUMIN
   (mamrocze)
Nic. Daj mi spać.

ŻONA
A praca?

MUMIN
Nie idę.

Zakrywa się poduszką i odwraca się na drugi bok.
ŻONA
(do dzieci)
                                                               No, chodźcie idziemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz